Każdy z nas i to bez wyjątku, znajduje się w często omawianej na szkoleniach swojej osobistej strefie komfortu. Jest ona stanem w którym na co dzień funkcjonujemy. Przykłady tego co ją określa:
– mamy jakąś pracę, może nie jesteśmy do końca zadowoleni, bo niewiele płacą, ale to stabilna praca, więc nie jest źle, bo są tacy, którzy jej nie mają, albo jeszcze mniej zarabiają
– mamy jakiś samochód, ciągle w miarę sprawny, czyli jest się czym poruszać
– gdzieś mieszkamy, może nawet mamy swoje mieszkanie, więc jest ciepło i nie leje się na głowę
– co jakiś czas możemy gdzieś pojechać na urlop, może nie w bajeczne miejsca na ziemi, ale zawsze gdzieś można wyskoczy
To tylko kilka przykładów obrazujących naszą strefę komfortu. Większość osób woli niczego w niej nie zmieniać, bo jak mówi powiedzenie „lepszy wróbel w garści niż jaskółka na dachu”.
Podobnie jest z naszym zdrowiem. Kiedy nie ma z nim większych problemów, co jakiś czas przytrafiają się jedynie katar, przeziębienie, nieco podwyższył się cholesterol, ból głowy, czy pleców, to nie są to na tyle uciążliwe problemy, żeby trzeba było bić na ALARM. I nawet powszechne informacje o tsunami nowotworów i koszmarze jaki pacjenci przechodzą w czasie leczenia nie robią na większości ludzi specjalnego wrażenia. Większość osób uważa, że ich ten problem nie dotknie. Oby mieli rację.
Kiedy ludzie zaczynają działać?
Kiedy ich strefa komfortu życiowego albo zdrowotnego zaczyna się nie tylko chwiać, ale wręcz walić. Kiedy lekarz stawia groźnie brzmiącą diagnozę włącza się inny sposób myślenia, bo szybko trzeba wracać do swojej strefy komfortu zdrowotnego.
.
.
Kiedy tracimy grunt pod nogami i zaczyna spadać poziom życia w obecnej strefie życiowego komfortu, kiedy zaczynamy się niepokoić o swoją przyszłość, wówczas najczęściej dokonujemy zmian i podejmujemy działanie, żeby do tego nie dopuścić. Niestety, nie zawsze tak jest. Często ludzie tak bardzo boją się zmian, że reagują dopiero wtedy, kiedy jest naprawdę poważny problem.
Myślę, że znasz wiele osób, które tak myślą. Jeśli jesteś osobą budującą biznes MLM, to zapewne w większości wypadków trafiasz do osób, które wolą niczego w życiu nie zmieniać, bo ich strefa komfortu (wygody) jest ich zdaniem oazą bezpieczeństwa i dalszego funkcjonowania. Jednak gdyby zapytać te osoby: „Czy za 5 lach chciałyby żyć tak jak teraz?”, to większość z nich zapewne odpowie, że chciałaby lepszej pracy, większych zarobków, lepszego mieszkania albo domu, nowszego samochodu, lepszego zdrowia, większej ilości wolnego czasu dla siebie – niekoniecznie na sprzątanie i zmywanie naczyń itd.
Skoro tak jest, to o czym my tu piszemy? Ano o tym, że żyjemy jak żyjemy, ale ponieważ nasze najważniejsze potrzeby są zaspokojone, to nie mając odwagi sięgnąć po to, czego faktycznie pragniemy nawet, jeśli o tym nikomu nie mówimy, nie podejmujemy żadnych wyzwań, żeby te pragnienia, a nawet marzenia zrealizować. Robi to tylko kilka procent społeczeństwa. Więc, kiedy w tym momencie przychodzisz i mówisz o biznesie MLM, o tym, że można żyć tak jak pragniesz, to zaledwie jedna osoba na 10 (albo jeszcze mniej) jest w sytuacji, kiedy strefa komfortu dla tej osoby stała się strefą dyskomfortu. Nie ma potrzeby, to i nie ma działania na rzecz jakości swojej nowej, wyższej życiowej strefy komfortu.
Kiedy ludzie zaczynają budować biznes MLM, to zupełnie nie mogą zrozumieć dlaczego pomimo tego, że tutaj naprawdę można w kilka lat całkowicie zmienić swoje życie i to bez kończenia dodatkowego fakultetu, tak dużo ludzi nie chce tych zmian. Często słyszy się: „Mnie nie interesuje MLM”, ale czy naprawdę interesuje go praca za niewielkie, uwłaczające godności człowieka wynagrodzenie, gdy jest brak lub są jedynie resztki motywacji do pracy, często trudne warunki pracy (szef, współpracownicy), brak wolnego czasu dla siebie i rodziny, brak jakichkolwiek perspektyw na przyszłość? Naprawdę uwierzysz, że takie życie go interesuje? A jednak tak jest, strefa komfortu, a zwłaszcza strach przed pogorszeniem się życiowego standardu decydują o podejmowaniu decyzji. Dlatego ludzie, którym brakuje odwagi nie odnoszą w życiu sukcesów.
Co możesz zrobić, żeby uzyskiwać lepsze efekty swojej pracy w tych sytuacjach. Czy to w ogóle jest możliwe?
Oczywiście, że tak. Swojemu rozmówcy, któremu pokazujesz biznes MLM albo produkt musisz zamienić strefę komfortu na strefę dyskomfortu i NIGDY go do niczego nie przekonywać. Ale o tym jak to zrobić dowiesz nie z internetu, ale na profesjonalnych szkoleniach, bo to dość skomplikowana sprawa. Więc uczmy się tego, co szybko przynosi korzystne zmiany w życiu. Czy można sobie wymarzyć lepszą „szkołę”? Pozyskujmy tę wiedzę, którą można zamienić na lepsze życie. Ja od kilkudziesięciu lat czekam, kiedy pierwszy raz będą mógł wykorzystać sinus i cosinus, bo do tej pory jeszcze nie miałem okazji. Ciekawe, czy się doczekam?
Piotr Zarzycki
(gościnnie na blogu)
.
.
.
.